Lapbook, czyli książka na kolanach - co to jest?

Cześć!

Czas na nowy post: tym razem napiszę trochę o świetnej i kreatywnej metodzie spędzania wolnego czasu, ale przede wszystkim sposobie na naukę - lapbook'ach. Może nie jest to ściśle związane z książkami, ale w nazwie ma book, lapbook, molebook, co za różnica ;)
Aby wyjaśnić co to jest zacytuję fragment gazety:

"Lapbook (z ang. lap book dosł. 'książka na kolanach', od lap 'kolano' + book 'książka') to tekturowa teczka (...) z przyklejonymi kartkami i karteczkami zawierającymi informacje lub ilustracje na dany temat. (...) Lapbooki zachęcają uczniów do większej pracy w domu, zwiększają ich kreatywność i zdolności plastyczne, a w konsekwencji są pomocne w zdobywaniu wiedzy." 
Angorka, Nr. 12 (1229), 25 marca 2018

Więc jest to po prostu bardzo kolorowa w środku teczka, pełna kartek, karteczek, często kopert, elementów interaktywnych, układanek i absolutnie wszystkiego na co kreatywność nam pozwoli. Lapbookiem można przedstawić dany temat, może być to ciekawa notatka podobna do mapy myśli, ale przede wszystkim służy on do ciekawej i kolorowej nauki. 
Połowa zabawy z lapbooka jest przy tworzeniu. Wyklejanie, wymyślanie, wycinanie, kolorowanie itd. Rozwija to naszą kreatywność, a potem jest świetną pomocą naukową na wszystkich stopniach nauki, zależnie co w nim przedstawimy. Kiedy skończymy się z niego uczyć, lub się nim bawić wystarczy zamknąć teczkę i wsadzić do plecaka. Co najlepsze można go wszędzie wziąć i wszędzie z niego korzystać, wcale nie musi to być na biurku. Cudownie byłoby, gdyby można uczyć się z czegoś takiego w szkole.


Ja dowiedziałam się o lapbookach, z, typowym dla mnie, refleksem, czyli jakieś 2 lata po ich pojawieniu się. Jako osobie kreatywnej pomysł bardzo się spodobał i musiałam zrobić sama kolorową teczkę. Myślałam nad tym jaki temat byłby dobry do przedstawienia w tej formie, aż w końcu postawiłam na lapbook do nauki i zabawy dla mojej siostry. Siostra chodzi do zerówki i ciągle pyta się który dzień tygodnia jest po którym, w którym miesiącu są jej urodziny i który miesiąc to jest miesiąc 4. Często też pyta się która godzina to siedemnasta (chodzi o to, że to piąta).
Teraz już chyba wszyscy wiedzą jaki temat postanowiłam przedstawić. ;)
Zebrałam materiały, rozpisałam pomysły, naszkicowałam jak ma to wyglądać (postawiłam na kolory, ale też minimalizm i czytelność)  i zabrałam się do wykonywania. 
Oto podstawowe materiały, które mogą wam się przydać:
  • Zwykła teczka A4, lub karton do wycięcia
  • Klej
  • Nożyczki
  • Kreatywność
  • Przybory do pisania (najlepiej kolorowe)
  • Papier kolorowy
  • Dobry humor
  • Koperty i co tylko przyjdzie wam na myśl :)
Więc oto i mój lapbook:

Od przodu wygląda tak. Wiem, wiem w nazwie "lapbook" jest błąd, ale nie myślałam tylko pisałam :P
Na innych kółeczkach napisane jest to co można znaleźć w środku czyli: "Miesiące, Tygodnie, Godziny" i do czego służy czyli: "Nauka, Zabawa" ;)


A oto i środek! Tak jak mówiłam, minimalizm i czytelność. 3 tytuły, 3 kartki do układania miesięcy, dni tygodnia i godzin, pod kartkami odpowiedzi i 3 koperty z ukrytymi w środku laminowanymi taśmą klejącą karteczkami do układania. No i oczywiście troszeczkę dekoracji ;)


W ten sposób układając po kolei karteczki można się uczyć i bawić. Można także na wyrywki! A potem można odłożyć je z powrotem do koperty.


Przy okazji można popraktykować czytanie, a z moją brzydką czcionką jest to nie lada wyzwanie :P


... siedemnasta to która?...


A potem pod kartką do układania można sprawdzić czy się nie pomyliło ;)


Podsumowanie: w lapbookach chodzi o to, żeby dobrze się bawić, a potem w kreatywny sposób uczyć. Jak widać, jest to też świetny pomysł na prezent. 
Zachęcam serdecznie dużych i małych do produkowania lapbooków, bo jeżeli tylko jest się kreatywnym to można dopasować go do wieku.
Mam nadzieję, że taki troszkę inny temat wam się spodobał i do zobaczenia w kolejnym poście. Pa, pa!
Wasz Mól Książkowy

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Shipy fanowskie HP- moja opinia, ocena.

"Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi" - recenzja