Book Holder- test, czy warto? Gadżety książkowe

Cześć!

Ten post będzie dosyć nietypowy, bo będzie o jednym z popularnych gadżetów książkowych, czyli o tzw. Book Holderze. Kupiłam go i przetestowałam jakiś czas temu, ale post piszę dopiero teraz bo nie mogłam się za to zabrać 😉 Zdobyłam go kompletnie przypadkowo w empiku. Idę sobie idę, patrzę, widzę go no i musiałam kupić 😂 Kosztował mnie 19,99 zł. Za taką cenę możemy się spodziewać czegoś niezwykłego, w końcu na Aliexpress takie kawałki plastiku kosztują grosze. Ale zacznijmy od tego, czym to w ogóle jest.

Wygląda to w ten sposób. Na górze w opakowaniu, niżej już sam trzymacz. Ma on za zadanie trzymać w taki sposób naszą książkę, abyśmy nie musieli jej trzymać i aby jednocześnie nie zamykała się. Możemy używać tego np. przy jedzeniu. Jak twierdzi producent, jest to świetna sprawa w szkole, pracy i podróży. Gadżet posiada wbudowaną regulację, która ma sprawić, że będzie pasował na każdą książkę. Ale czy to wszystko się sprawdza? Niestety niekoniecznie.


Tak wygląda on u mnie. Ma odrobinę inny kolor, ale to kwestia światła i aparatu. Oprócz tego wszystko jest okej, jak na zdjęciu. Ładny miętowy kolor idzie na plus. 


I tu już zaczynają się problemy. Tak wygląda zamontowany na książce, w roli książki wystąpili Zwiadowcy, oklaski. A tak na serio to pasuje na długość, fakt, ale do jakiejś dużej encyklopedii raczej będzie już problem. 


Tak wygląda to od środka. Muszę z przykrością stwierdzić, że zakładanie tego jest beznadziejne. Nic się nie trzyma, nasz niby ułatwiacz przekręca i przesuwa się na wszystkie strony. Nawet jeśli w trudach uda nam się go jako tako umiejscowić, to dzieje się to co na zdjęciu, czyli książka przewraca się na jeden bok okładki i nici z wygodnego czytania. Ba!, lewej strony w ogóle nie da się teraz czytać. 


I na sam koniec, największy chyba fail. Przewracanie kartek. Czy na prawdę autorzy tego "wspaniałego" sprzętu nie wzięli pod uwagę, że czytając książkę przewracamy strony? Serio? Teraz jedzenie przy książce i tak odpada, bo bardziej pobrudzimy tą kartkę i poniszczymy książkę, niż bez naszego trzymacza... No chyba, że ktoś pójdzie umyć ręce, wróci, zdejmie trzymacz, przewróci stronę, założy trzymacz i wróci do czytania dopiero wtedy. Nawet jeśli mu się chcę, to za minutę będzie trzeba wykonywać procedurę od nowa. 

Tak więc tym smutnym i nieudanym akcentem kończę ten wpis 😕 Podsumowując, nasz Book Holder to kompletna klapa. Nie działa. W ogóle. Za 20 złotych jestem mocno zawiedziona, a ocena to zdecydowane nie. 😪😪 Wiem, że post był krótki, ale myślę, że dosyć fajny i może ktoś, kto zobaczy kiedyś Book Holdera będzie wiedzieć, że najlepiej trzymać się od niego zdala. Dajcie znać w komentarzach, jeśli chcecie więcej testów gadżetów książkowych. Taka fajna mini seria 💕
Buziaczki i przytulaski,
~Ija B


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Shipy fanowskie HP- moja opinia, ocena.

"Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi" - recenzja

Lapbook, czyli książka na kolanach - co to jest?